czwartek, 22 października 2015

Po raz kolejny w swoim życiu próbuję pozbierać okruchy samej siebie ... zbyt poetycko? No to prosto z mostu - depresję mam jak się patrzy i to depresje w przebiegu choroby afektywnej dwubiegunowej, córka alkoholiczki i socjopaty, żona kochającego męża i matka równie kochającej córeczki. Wiek - lat 30. Zawód wyuczony i wykonywany - nauczyciel. Obecnie na zwolnieniu lekarskim, z perspektywą powrotu do pracy pod znakiem ogromnego zapytania. Ludzie, ludzie, tak bym chciała wiedzieć ilu Was jest biedacy moi mili, co zaciskacie zęby i na kolanach czołgacie się do roboty mimo depresji, siedzącej Wam na karku, jak nie przymierzając zjawa z "Klątwy" ... Wstyd, wstyd przeogromny, jak tu ludziom powiedzieć, że coś nie tak? Nie "coś" tylko to, depresja własnie, a może nerwica, a może fobia? My, wariacie, my - ludzie psy, jak mówił jedna taka? Czemu ciągle w ukryciu, czemu ciągle z tym wstydem, mówcie, piszcie ilu Was jest? Za grzechy niezawinione, za błędy nie przez nas popełnione, za naszych rodziców, za neuroprzekaźniki przeklęte, czemu do k...y nędzy musimy wiecznie cierpieć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz